Dido Michielsen o adopcji, Chinach i pisaniu książki we dwoje.

Z Dido Michielsen, współautorką książki Lisa-Xiu i Lin-Shi. Córki z Chin, rozmawiał Maciej Lewandowski (Lektury Reportera).

Dlaczego zdecydowaliście się na adopcję dzieci spoza Holandii?

Decyzja została podjęta za nas – w Holandii praktycznie nie ma dzieci do adopcji. Tak, że kiedy decydujesz się na adopcję, wiesz, że będzie to adopcja międzynarodowa. Byliśmy na to przygotowani i nigdy nie było to dla nas problemem. Ja jestem pół-Indonezyjką, a Auke ma francuskich przodków – tak więc nie jesteśmy typową holenderską parą blondynów z niebieskimi oczami. Na początku chcieliśmy adoptować dzieci z Indonezji, okazało się to jednak niemożliwe – zastanawialiśmy się więc dalej nad Azją i skończyło się na Chinach. W naszym domu już od dawna wyczuwalne są wyraźnie wpływy azjatyckie (OK – głównie w kuchni) i myślę, że to dobrze dla naszych dzieci. Z drugiej strony – znam rodziców adopcyjnych, którzy są typowymi holenderskimi niebieskookimi blondynami i nie sądzę, aby ich adoptowane dzieci były z tego powodu nieszczęśliwe.

Jaka była reakcja Waszej rodziny i przyjaciół na wieść o adopcji międzykulturowej?

Moja matka była smutna, że nie możemy sami począć naszych dzieci. Ale po pewnym czasie przywykła do pomysłu (cały proces adopcji trwał ponad sześć lat) i teraz szaleje na punkcie swoich wnuczek. Nasi koledzy byli od początku nastawieni entuzjastycznie, mamy bardzo bliskich przyjaciół, którzy także są rodzicami adopcyjnymi. Niektórzy znajomi byli bardziej sceptyczni i ostrzegali nas przed problemami w przyszłości. Ale tak naprawdę to wielu ludzi wypowiada się na temat adopcji, nie mając wielkiego pojęcia o szczegółach – a my chętnie im wszystko dokładnie wyjaśniamy. Oczywiście – nigdy nie wiesz co się stanie w przyszłości, ale dotyczy to wszystkich rodziców. A ja jestem pewna, że jesteśmy dobrze przygotowani do naszej roli i wciąż, każdego dnia, uczymy się – także od naszych dziewcząt. Mamy dużo szczęścia, że Lisa i Lin wciąż bez problemu rozmawiają z nami o swojej adopcji. Mam nadzieję, że pozostanie tak na długie lata, a my cały czas będziemy wiedzieli o czym myślą.

Przeczytaj cały wywiad na stronie serwisu Lektury Reportera