Niełatwo odnaleźć się w Chinach – Dariusz Olejniczak

Nederland, Amsterdam, 2008. Fot. Bob Bronshoff
Nederland, Amsterdam, 2008. Fot. Bob Bronshoff

Podróż do krainy dzieciństwa może być sentymentalną wyprawą pełną ckliwych wspomnień, ale bywa też niezwykłą przygodą i odkrywaniem zupełnie nieznanego, tajemniczego świata. Bohaterki książki – dziś nastolatki – choć urodziły się w Chinach, od wczesnego dzieciństwa mieszkają w Holandii, która stała się ich drugą ojczyzną. Pewnego dnia adopcyjni rodzice – para dziennikarzy, Dido Michielsen i Auke Kok – zabrali je w podróż do Chin na spotkanie Wielkiej Tajemnicy. Książka Lisa-Xiu i Lin-Shi. Córki z Chin jest zapisem tej niezwykłej podróży.

Problem adopcji nieczęsto pojawia się w literaturze faktu, a adopcja międzynarodowa (w tym wypadku należałoby może powiedzieć międzykulturowa) jest zagadnieniem w zasadzie zupełnie pomijanym. Dla polskiego czytelnika taka adopcja jest zjawiskiem obcym. Ludzie odpowiedzialni za procedury adopcyjne w naszym kraju przyznają, że nie pamiętają, by mieli do czynienia z przypadkiem, kiedy polska rodzina adoptowała dziecko z innego kraju. W Polsce adopcja międzynarodowa zawsze wiąże się z adoptowaniem polskiego dziecka przez rodzinę z zagranicy. Z kolei w bogatych krajach Zachodu taka adopcja oznacza, że Holandia, Niemcy, Francja czy Włochy albo Stany Zjednoczone, staną się nową ojczyzną dla dziecka z kraju trzeciego świata, ewentualnie z Europy wciąż zwanej Wschodnią.

Czytaj więcej na stronie Lektury reportera