Gdyby ktoś postawił przede mną karkołomne zadanie zamknięcia recenzji książki „Jestem kobietą” w jednym zdaniu, posiłkowałabym się znaną myślą Nietzschego: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”. To byłoby jednak pewne uproszczenie – bo chociaż bohaterki książki rzeczywiście wyszły z życiowych zakrętów i dramatów wzmocnione, nie stało się to samoczynnie – wymagało od nich zaangażowania, życiowej mądrości i pokory. Te wszystkie cechy – równie silnie jak przynależność do jednej grupy wsparcia dla kobiet – łączą Kingę, Annę, Marię, Justynę i Brygidę, których losy opisuje Monika Gajdzińska – będąca jedną z nich.