Spotkanie z Pawłem Skawińskim w Południku Zero

Relacja Sergiusza Kazimierczuka, redaktora prowadzącego portal Mandragon.pl


W niedzielę 18 września w znanej i popularnej wśród warszawskich obieżyświatów, kawiarni Południk Zero, odbyło się spotkanie z podróżnikiem i dziennikarzem, Pawłem Skawińskim, promującym zbiór swoich reportaży, zebranych w książce Gdy nie nadejdzie jutro. Książka ukazała się w serii Lektury Reportera w wydawnictwie Dobra Literatura.

Paweł opowiadał o tym, jak znalazł się w Indiach, a trafił tam jako stażysta jednej z największych indyjskich korporacji. Na początku pobytu przebywał, jak to sam określił, w przezroczystej bańce, w gronie europejskich ekspatów. Z prawdziwymi Indiami spotykał się jedynie, stojąc w gigantycznych korkach, w czasie podróży do pracy. Wieczorami bawił się wśród europejczyków w klubach podobnych do tych z Berlina i Londynu. I tak jak inni ekspaci narzekał na hałas, brud i obyczaje tubylców, ale do czasu…

W końcu bańka pękła i Paweł  zakochał się w Indiach, ale miłością dojrzałą, gdzie dostrzega się także te gorsze cechy partnera, o czym można przeczytać w jego, zdumiewająco dobrej, jak na debiutanta, podpartej fachową i dogłębną lekturą, książce.

Azja wciągnęła Pawła i będąc w Polsce myśli wciąż o kolejnych podróżach na ten kontynent. Zapytany przez jednego z uczestników spotkania, czy będąc tam, myśli o Polsce, stwierdził, że po prostu nie ma na takie myślenie czasu. Indie i Nepal to osobna planeta — otwartych, pogodnych, choć równie często bardzo biednych ludzi.

To świat jak z powieści Dickensa — burdeli z nieletnimi prostytutkami, dzieci mieszkających na ulicy. Świat bez publicznych szkół i opieki medycznej. Świat głodujących żebraków, którzy śpią kilka ulic dalej od pięciogwiazdkowych hoteli, szklanych domów i grodzonych willowych osiedli, które zamieszkuje  indyjska finansjera.

Dlaczego wciąż tam wraca i co w czasie swoich podróży dostrzega, można przeczytać w książce, która jest pierwszą od wielu lat, napisaną przez Polaka, reporterską relacją z Indii (w tym Kaszmiru) i Nepalu.

Lech Janerka śpiewał kiedyś – strzeż się tych miejsc. Fajnie, że wciąż są ludzie, którzy nie posłuchali Lecha i w takie dziwne i z pozoru groźne miejsca zaglądają…