System edukacji jest nieuczciwy wobec dzieci. Co powinniśmy w nim zmienić? Polecamy wywiad!

Elżbieta Manthey z portalu Juniorowo przeprowadziła niezwykle ciekawy i ważny wywiad z dr Marzeną Żylińską. Tematem był system edukacji i konieczność zaprowadzenia w nim zmian.

Zachęcamy do czytania:

Elżbieta Manthey: Dzisiejsza polska edukacja wydaje się mieć tak wiele problemów, że nie wiem, od czego zacząć. Może od podstaw, a raczej podstawy – programowej… Dlaczego budzi tyle emocji, kontrowersji i protestów?

Marzena Żylińska: Podstawa programowa to jeden plan na rozwój wszystkich dzieci danego rocznika. Czy jest możliwe, żeby wszystkie dzieci uczyły się tego samego w tym samym tempie? To jest – jak mówi Gerald Huther – niemożliwe, a taki wymóg jest głęboko niemoralny. Wyobraźmy sobie, że ktoś z nadzoru pedagogicznego przychodzi do szkoły i mówi nauczycielce: „na koniec roku w tej klasie wszystkie dzieci powinny mieć 137 centymetrów wzrostu”. Zostałoby to odebrane jako absurd. Wzrost zależy od genów, stanu zdrowia, sposobu odżywiania i wielu innych czynników. Dlaczego więc myślimy, że z rozwojem mózgu jest inaczej, że połączenia neuronalne mogą się rozwijać według planu zapisanego w podstawie programowej? Czyżby geny nie miały wpływu na rozwój mózgu? To samo jest z innymi czynnikami, takimi jak zdrowie, odżywianie, stan psychiczny, doświadczenia i cały wachlarz innych czynników związanych ze środowiskiem, w którym żyje dana jednostka. I geny, i pozaszkolne doświadczenia w przypadku każdego dziecka są inne i mają wpływ na rozwój człowieka, a więc również na strukturę mózgu. Ludzie są różni i mają różne możliwości.

Podstawa programowa każe nauczycielom ignorować te wszystkie indywidualne różnice, każe od wszystkich dzieci wymagać tego samego, co w przypadku wielu dzieci oznacza wymaganie niemożliwego. Nie da się odgórnie zarządzić, kiedy dziecko osiągnie jakiś etap rozwojowy. Kiedy maluch uczy się chodzić, stawia pierwsze kroki? Wtedy, kiedy jest na to gotowy. Jedno dziecko zaczyna chodzić wcześniej, a inne później, ale absurdem byłoby przypuszczać, że to które opanowało tę umiejętność później, będzie chodzić gorzej. To samo dotyczy mówienia.

Mniej więcej dwieście lat temu w Prusach wprowadzono tworzone przez państwowych urzędników programy nauczania, które określały tempo rozwoju dzieci i dyktowały nauczycielom, co mają realizować na lekcjach. Istniejące dziś na świecie modele edukacji przejęły ten model. Wymaga on niemożliwego – od dzieci, ale i od nauczycieli, którzy mają sprawić, żeby dzieci wpasowały się w odgórnie ustalone wymagania. Taki sposób formatowania wielu dzieciom odbiera szansę na sukces. Nie dlatego, że mają mniejszy potencjał, ale dlatego, że nie mieszczą się w przewidzianych przez autorów podstaw programowych ramkach, a tempo ich indywidualnego rozwoju nie jest kompatybilne z wyobrażeniami ministerialnych urzędników.

(…)

A testy, klasówki, sprawdziany? Czy w nich jest sens?

Od ciągłego mierzenia jeszcze nikt nie urósł, a wielu straciło motywację. Dziś niestety repertuar metodyczny wielu nauczycieli jest ograniczony do metod kontroli. To jest stara metodyka, która polega na tym, żeby podać wiedzę, a potem sprawdzić, ile uczniowie zapamiętali. My potrzebujemy nowej metodyki, w której najistotniejszy będzie etap pomiędzy podaniem informacji, a ich sprawdzeniem. Dziś podawanie wiedzy przez nauczyciela nie jest konieczne, bo informacje dostępne są na wyciągnięcie ręki w wielu źródłach. Sprawdzanie też jest zbędne i ma negatywne skutki, bo przerywa proces nauki. Im więcej testowania i kontroli, tym mniej czasu na naukę. Przecież nauczyciel w klasie widzi, jak uczniowie pracują i co tworzą, może stosować ocenianie w procesie zamiast klasówek, sprawdzianów i testów. Jednak nauczyciele boją się, że jeśli przestaną sprawdzać, kontrolować, testować, to uczniowie przestaną się uczyć. Wielu nauczycieli myśli, że dzieci uczą się dlatego, że są oceniane. To błędne przekonanie zamyka drogę do zmiany systemu edukacji.

(…)

Ale dorośli rzadko słuchają, co dzieci mają do powiedzenia, a jeszcze rzadziej im ufają.

Nasz model edukacji bazuje na przekonaniu, że my dorośli wiemy lepiej, czego dzieciom potrzeba. A to nie jest prawda. Edukacja, która odpowiada dorosłym jest często nieuczciwa wobec dzieci. Na przykład zmienia się prawo, żeby zapewnić dwa wolne weekendy dla pracowników handlu, żeby mieli czas na odpoczynek, na życie rodzinne. A dzieci? Mają jakiś weekend wolny od zadań domowych i nauki? Nie mają. Nas dorosłych chroni Kodeks Pracy, a dzieci? Czy patrzymy na to, ile godzin w tygodniu dzieci pracują? Dorosłemu nie można byłoby zrobić tego, co robimy dzieciom. Dzieci często pracują od rana do wieczora, nie mają już czasu na sport, na rozrywkę, na przyjaciół, na życie rodzinne. A przede wszystkim na odpoczynek. A przecież jeśli całe popołudnie i wieczór siedzą nad lekcjami, to następnego dnia przychodzą do szkoły zmęczone i nie mogą pracować efektywnie.

Pełny tekst artykułu dostępny TUTAJ

Marzena Żylińska – zajmuje się metodyką, neurodydaktyką oraz twórczym wykorzystaniem nowych technologii w edukacji. Od wielu lat prowadzi szkolenia dla nauczycieli, tworzy materiały dydaktyczne, jest autorką licznych artykułów i dwóch książek: „Między podręcznikiem a internetem” i „Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi”. Przez wiele lat kształciła przyszłych nauczycieli i prowadziła seminaria metodyczne, obecnie jest zaangażowana w tworzenie ruchu Budzących się Szkół. Od wielu lat zajmuje się również tworzeniem materiałów dydaktycznych umożliwiających uczniom rozwijanie kreatywności, autonomii i krytycznego myślenia. Marzy o szkołach, do których i uczniowie i nauczyciele będą chodzić z radością. Wierzy, że wszystko jest możliwe, o ile sami uwierzymy, że mamy wpływ na to, jak wygląda świat wokół nas.

 

Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, dziennikarka, blogerka, mama Tymona i Marysi. Studiowała filozofię i dziennikarstwo. Pisze dla Gazety Wyborczej, wcześniej – dla miesięcznika „GaGa”, kwartalnika „Twój Junior”. Angażuje się w różne działania na rzecz lepszej edukacji i świata przyjaznego dzieciom. Uwielbia książki, panoramę z Wielkiej Rawki w Bieszczadach, podróżowanie z mężem i dziećmi oraz spotkania z przyjaciółmi.