Otwieram książkę o znajomym formacie i typografii. Tylko nazwiska autorów mniej znane: Aksamit, Kokowska, Orczykowska, Piotrowska, Wołkanowska, Zapaśnik. Otwieram zbiór reportaży zatytułowany Każdy zrobił, co trzeba. Siadam więc i czytam. Ale moment – jak czytać powyższą pozycję? Czy według porządku ustalonego przez wydawcę? Niekoniecznie. Różni autorzy, odmienne warsztaty. Piętnaście tekstów, inna tematyka i stylizacja. Postanowiłem, że dam się prowadzić po stronach, idąc za każdym z twórców osobno. Rozpocznę lekturę od tekstu Ewy Orczykowskiej Dziwolągi też grają, zakończę reportażami Bożeny Aksamit – uściślając, quasi tytułowym Każdy zrobił, co do niego należało.
Dobry reportaż musi mieć temat. Człowieka pociąga nieznane, obcość, odmienność. Wszystko to, co dostępne jest w sposób mniej lub bardziej ograniczony. Nawet dziś – w świecie bez barier. Rzecz to normalna. Trudniej w otaczającej nas rzeczywistości, tak zwyczajnej, by nie powiedzieć wręcz rytualnej, odnaleźć element zaskoczenia. Tym trudniej przelać to na papier i przedstawić czytelnikowi.
Każdy zrobił, co trzeba, podobnie jak na przykład Serce narodu koło przystanku Włodzimierza Nowaka, to książka w całości poświęcona zagadnieniom dotyczącym społeczeństwa polskiego, które – jak się okazuje – może być ukazane w sposób niezwykle zróżnicowany, a co za tym idzie interesujący. Więcej, nasza polska teraźniejszość, która oderwała się już od transformacyjnej przeszłości, wydaje się być tym ciekawsza, o ile bardziej uświadamiamy sobie jej niepowtarzalność. W końcu najciemniej jest pod samą latarnią. Banalne, ale wymowne to stwierdzenie.
Dwie perspektywy – mikro i makro – odnajdziemy w tekstach dziennikarek. Pełne goryczy, wyznanie samotnej i starszej Pani Marianny (reportaż pt.: Czas zwyczajny) spisane przez Oliwię Piotrowską zostaje przeciwstawione wobec historii młodego poety – piekarza, który realizuje własne plany literackie z niebywałym zapałem (Wiersze z pieca Honoraty Zapaśnik). Ewa Orczykowska – najmłodsza w tym doborowym gronie, ale ani na moment nie odbiegająca poziomem – opisuje aspekt aktywizacji osób niepełnosprawnych przez działalność kulturalną. Bożena Aksamit nakreśla analizę społeczną, ogniskując swą uwagę na bieżących i momentami zdumiewających problemach. Katarzyna Kokowska sięga do własnych rodzinnych korzeni, by zrekonstruować losy przesiedleńców z Kresów Wschodnich i stworzyć obraz silnie osadzony w historii. Ewa Wołkanowska wraca natomiast do źródeł, szukając inspiracji w pierwotności oraz ludowości (wyjątkiem jest tutaj tekst: Z Wietnamu do Polski przez las).
I właśnie ta ostatnia reporterka w moich oczach zasługuje na największe uznanie. Dynamiczny, prosty styl, syntetyczne omówienia i arcyciekawy dobór tematów sprawia, że Wołkanowska wżera się w umysł czytelnika. Jej proza wyraźnie ociera się o zagadnienia filozoficzno – moralne na temat współczesności. Ukazuje również coraz częściej eksponowane tendencje ku zwracaniu się w stronę tradycji i wynikłe dziś z tego – w dobie narodowej integracji, New Age i Globalnej Wioski – konsekwencje.
Każdy zrobił co trzeba to pozycja zbiorcza, w której nie sposób uciec od subiektywnej oceny. Jednakże właśnie powyższe zróżnicowanie stanowi siłę książki. Bo jak najtrafniej ukazać konglomerat jakim jest społeczeństwo? Poprzez różne perspektywy, inną wrażliwość i wiek twórcy.
Usiadłem więc i czytałem Każdy zrobił, co trzeba. Czytałem tak kilka godzin, aż do ostatniego zdania.
Krzysztof Stephan Lektury reportera
Książka Każdy zrobił, co trzeba opublikowana przez Wydawnictwo Dobra Literatura jest pierwszą pozycją serii wydawniczej „Lektury reportera”.