Z Michaelem Schmidtem-Salomonem, niemieckim filozofem i działaczem ateistycznym, rozmawia Andrzej Lipiński.
Dzisiejsze Niemcy są w wyniku historycznych uwarunkowań religijną mieszanką przede wszystkim dwóch prądów chrześcijańskich – katolickiego i protestanckiego – oraz islamu. Czy ma to wpływ na geograficzny „rozkład religijnych sił” i intensywność ingerowania Kościołów w życie społeczne i prywatne obywateli?
To, czy daną okolicę zamieszkują w większości katolicy, czy protestanci, w przeszłości miało duży wpływ na politykę i kulturę tego regionu. Dzisiaj takie różnice nie odgrywają już większej roli. W szeregach członków Kościoła nastąpiło dramatyczne osłabienie emocjonalnej identyfikacji z treściami wyznawanej wiary. Z sondaży wynika, że mniej niż 10 proc. protestantów i katolików identyfikuje się z własną religią, a około 80 proc. ewngelików nie wierzy nawet w osobowego Boga. Ponadto w Niemczech jest więcej osób deklarujących brak przynależności do jakiejkolwiek grupy wyznaniowej, niż katolików lub protestantów. Nie może to pozostawać bez znaczenia dla polityki państwa. Kościoły nie mogą dłużej forsować poglądów sprzecznych z zagwarantowanym konstytucyjnie prawem jednostki do samostanowienia. I dobrze, że tak jest.
W książce „Humanizm ewolucyjny”, wydanej w Polsce w 2012 roku, wprowadza Pan pojęcie „religii light”, twierdząc, że jest ona w połączeniu z nasilającym się fundamentalizmem religijnym poważnym zagrożeniem dla wartości humanistycznych. Dlaczego to właśnie osłabiona forma religijności miałaby zagrażać rozwojowi humanizmu?
…
Zapraszamy do lektury rozmowy w magazynie „Dziennik Trybuna”:
http://www.dzienniktrybuna.pl/4_357_nie-ma-dobra-ani-zla.html
Podtytuł: Dlaczego możliwe jest dobre życie w złym świecie