Zapraszamy do lektury wywiadu z Mikołajem Milcke, który przeprowadziła Ewa Krzysiak.
Oryginalny tekst wywiadu: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/wywiad_z_mikolajem_milcke_autorem_ksiazki_gej_w_wielkim_228678-1–1-d.html
Czytaliście książkę „Gej w wielkim mieście?” Jest bardzo interesująca. Autor także… Postanowiłam więc z nim porozmawiać.
Dziękuję Mikołaju, że zgodziłeś się spotkać. Zechcesz uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć czytelnikom trochę o sobie?
– Mam trzydzieści lat, mieszkam w Warszawie i jestem zadowolonym z siebie i ze swojego życia chłopakiem. Co jeszcze… Napisałem książkę i udało się ją wydać.
Mikołaj Milcke… Tak się nazywasz?
– To pseudonim, ale myślę, że bardzo sympatyczny. Mikołaj, to Mikołaj, a ja, to ja. Oczywiście jest jakaś część wspólna, ale nie wiem czy aż tak duża jak mogłoby się wydawać.
Chciałem udowodnić, bardziej innym niż sobie, że można napisać książkę i sprzedać ją, nie będąc celebrytą, nie stając się Naczelnym Gejem Rzeczpospolitej. Nie trzeba także brylować w tv śniadaniowej, na Pudelku, czy w innych miejscach. Naprawdę jest to możliwe. Książka dobrze się sprzedaje, niedługo ma być dodruk. I stoi obok dzieł Czesława Miłosza (śmiech).
Skąd pomysł na książkę?
– Książka dojrzewała we mnie około dziesięciu lat. Część wydarzeń jest żywcem wzięta z życia mojego i moich przyjaciół, a część jest wymyślona.
Pisałeś wcześniej pamiętnik?
– Zgadza się. Pisałem pamiętniki od lat… nastu, tak dla siebie. Tworząc tę książkę, zerknąłem do nich, aby sobie przypomnieć jak to było, gdy przyjechałem do Warszawy. Chciałem wejść drugi raz w tamte wydarzenia i poczuć na nowo towarzyszące im emocje.
Słyszałam, że pisałeś również bloga?
– Tak, „Gej w wielkim mieście” na początku był blogiem, takim internetowym serialem. Co kilka dni wrzucałem kolejną część, a ludzie wchodzili, czytali i prowadzili dyskusje, często bardzo gorące. Ktoś napisał, że ma wrażenie, iż czyta książkę, a nie blog i że powinienem to wydać na papierze. Blog wzbudzał duże zainteresowanie, miałem ponad 20 tysięcy wejść przez niecały rok. Teraz historię geja można przeczytać w książce, więc blog trzeba było zamknąć.
Łatwo było ją wydać?
– Kiedy zbliżałem się do końca historii mojego bohatera (a trwało to dziewięć miesięcy), zacząłem fragmenty rozsyłać do różnych wydawnictw. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu już po kilku miesiącach wydawnictwa zaczęły się odzywać. Padały propozycje współpracy. Ostatecznie zdecydowałem się na wydawnictwo „Dobra Literatura” ze Słupska i jestem z tego wyboru bardzo zadowolony. „Gej…” ukazał się 7 listopada ubiegłego roku. To podobno szybko. Czytałem, że czasem na wydanie czeka się kilka lat.
Jak i kiedy wymyśliłeś tytuł książki?
– Początkowo nosiła ona tytuł „Pokój z widokiem na miasto”, bowiem pierwotnie akcja działa się w mieszkaniu, z którego widziałem piękną panoramę Warszawy. Później z wydawcą zmieniliśmy go na „Gej w wielkim mieście”. Przyznam, że trochę się wzbraniałem przed tym tytułem. Bałem się, że to będzie za dużo geja w geju. Wydawca przekonał mnie jednak, że jeśli książka ma wzbudzić zainteresowanie, to tytuł musi być mocny.
Kim są Twoi czytelnicy? Co możesz o nich powiedzieć?
– Myślę, że czytelnikami są zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Ale to najczęściej kobiety pragną podzielić się wrażeniami po lekturze książki. Otrzymuję bardzo dużo maili, miłych i mniej miłych. Choćby takie pisane przez „prawdziwych Polaków”, którzy deklarują dorwać mnie w ciemnej uliczce i sprawić mi łomot. Z kolei jedna pani obiecała pozwać mnie do sądu, jeśli jej syn po przeczytaniu książki zostanie homoseksualistą.
Myślisz, że to z powodu zawartości książki?
– Wiesz co, zastanawiam się czy osoby piszące takie rzeczy, rzeczywiście ją przeczytały. Nie wiem, czy jest w tej książce coś, co nawoływałoby do zostania gejem. Tak zwane „momenty” działają na wyobraźnię, ale nie są ani wulgarne, ani obrazoburcze. A gejem się jest, albo się nie jest. To nie jest kwestia wyboru.
Jaka była reakcja Twoich znajomych, gdy książka trafiła do ich rąk?
– Każdy z bohaterów ma pierwowzór w rzeczywistości. Pisząc, widziałem więc te osoby, znam ich styl mówienia, ubierania się, zachowanie – to wszystko ułatwia pisanie. Moi znajomi odnaleźli w tej książce siebie i prawdziwe sytuacje, w których występowali. Nie mieli pretensji o to, że ich opisałem. Zresztą na bieżąco czytali bloga i czekali w napięciu na kolejne odcinki, bo nie wiedzieli co ja napiszę. Mogli w każdej chwili zareagować i powiedzieć, co im się nie podoba. Tym samym stali się pierwszymi czytelnikami i zarazem krytykami. Chyba polubili „Geja”.
Ich opinie spowodowały, że zdecydowałem się pokazać efekt mojej pracy innym osobom.
Jak to jest być pisarzem?
– Nie uważam się za pisarza. Ja tylko jestem autorem książki. Pisarz, to ktoś żyjący wyłącznie ze swojej twórczości. Chyba w Polsce jest niewiele takich osób – może Grochola, Kalicińska, Wiśniewski, Sapkowski.
Plany na przyszłość?
– Piszę dalej. Nakreśliłem już wydawcy ciąg dalszy „Geja”. Będzie to kontynuacja życia naszego bohatera. Pewnie ukaże się w 2013 roku. Chciałbym, aby była warsztatowo lepsza niż pierwsza część, i historia, i bohater muszą być dojrzalsi.
Myślałeś nad ekranizacją „Geja w wielkim mieście”?
– Ja nie, bo nie jestem ani reżyserem, ani producentem, ale Twoje pytanie jest ciekawe… i nie odosobnione. Sporo osób już mnie o to pytało. Oczywiście, fajnie by było, gdyby te postacie ożyły i dostały twarze aktorów. To by było naprawdę piękne. Zastanawiam się, kto mógłby zagrać głównego bohatera… Musiałby to być jakiś sympatyczny dwudziestolatek… Na pewno chciałbym, aby jedną z ról zagrała Ewa Kasprzyk. Widzę ją np. w roli matki Matyldy lub matki głównego bohatera. Gdyby ktoś zdecydował się przenieść te wydarzenia na ekran lub na deski teatru, to niech się zgłosi do mojego wydawnictwa. Jesteśmy otwarci i gotowi do rozmów. Zwłaszcza, że wątki gejowskie są teraz niezwykle modne w telewizji. Może czas na głównego bohatera geja? (śmiech).
Mikołaju, dziękuję za miłą rozmowę. Życzę Ci dalszych sukcesów i realizacji wszelkich planów.
-Dziękuję i ja. Życzę wszystkim cudownej wiosny!
Autor: Milcke Mikołaj
Wydawca: Dobra Literatura
ISBN: 978-83-933290-2-1
Miejsce i rok wydania: 7 listopada 2011
Liczba stron : 388
Format : 12,5×19,5 cm
Okładka : miękka ze skrzydełkami